Misja Atlantis była 135. misją amerykańskiego wahadłowca w kosmosie. Data jej zakończenia łączy się z datą rozpoczęcia przez USA podboju kosmosu. - 21 lipca (1969 roku- red.) (Neil - red.) Armstrong postawił nogę na Księżycu, więc to jest symboliczne, że w tym dniu kończy się misja Atlantisa - mówi Mirosław Hermaszewski, jedyny Polak, który widział Ziemię z kosmosu.
Sam manewr lądowania potrwa godzinę. Wahadłowiec znajdzie się wtedy mniej więcej nad Oceanem Indyjskim, od strony zachodniego wybrzeża Australii. W ciągu godziny musi wytracić prędkość ponad 26 tys. km\h.
- Utratę prędkości wykonuje się przy użyciu dwóch małych silników. Ale prom musi się obrócić tyłem do lotu, żeby wyhamować - mówi prof. dr hab. inż. Piotr Wolański z Komitetu Badań Kosmicznych i Satelitarnych PAN.
Ten manewr pozwala jedynie w małym stopniu wyhamować wahadłowiec. Dlatego kluczowe jest drugie ustawienie promu, tym razem dziobem w kierunku lotu i pod kątem 30 stopni. W takim położeniu wchodzi on w atmosferę Ziemi. Jest to też najbardziej niebezpieczny moment lotu.
- Powstają bardzo wysokie temperatury na skutek spiętrzenia powietrza, dlatego na spodzie skrzydeł i kadłuba prom ma płytki ceramiczne, które wytrzymują prawie 1800 Kalwinów - wyjaśnia Wolański.
Po tej prawdziwej próbie ognia, kiedy załoga na kilka minut zostaje całkiem sama, odcięta od łączności z bazą, statek kosmiczny staje się w praktyce gigantycznym szybowcem. Choć współrzędne jego lotu są precyzyjnie regulowane przez aż cztery komputery, mimo wszystko mniej szybuje, a bardziej spada i ma na to tylko jedną szansę. Pilot przejmuje stery w ostatniej fazie lądowania. Wtedy opuszcza podwozie i płasko ląduje na długim pasie lądowiska. Najczęściej jest to Przylądek Canaveral, ale lotnisk zapasowych na całym świecie jest blisko 20. To, gdzie zakończy się misja amerykańskich wahadłowców będzie zależeć od pogody w czwartkowy poranek.