Wynika to z zamówionej przez lotnisko analizy, która miała odpowiedzieć na pytanie, kiedy może się ono zapchać. Firma Arup sprawdziła: * jak dużemu ruchowi mogą podołać terminal i drogi dojazdowe, * jaka jest przepustowość pasów startowych i dróg kołowania, * jakie są ograniczenia związane z hałasem.
O 76 mln podróżnych na Okęciu nikt oczywiście nie śni. Ograniczeniem jest infrastruktura na samym lotnisku, choć i tu są jeszcze spore rezerwy. Co najmniej na 20 lat wystarczą pasy startowe i drogi kołowania. Według obliczeń firmy Arup powiększony niedawno terminal może przyjąć nawet 26,5 mln pasażerów w ciągu roku, czyli niemal trzy razy tyle, ile teraz. To oznacza, że będzie on przepełniony najwcześniej po 2035 r. Eksperci proponują jednak pewne poprawki, np. więcej stanowisk dla obsługi przylatujących i wylatujących poza strefę Schengen (z kontrolą paszportową).
Największą barierą rozwoju warszawskiego lotniska jest jednak hałas samolotów. Żeby w sąsiedztwie portu nie było zbyt głośno, przy okazji uchwalania tzw. strefy ograniczonego użytkowania wokół Okęcia ustalono, że maksymalna liczba startów i lądowań w ciągu doby nie może przekraczać 600. Taki ruch Arup przewiduje już w 2024 r. Władze lotniska twierdzą jednak, że nie jest to wielki problem.
- Kolejne wersje samolotów są coraz cichsze. Już teraz w opłatach lotniskowych staramy się premiować nowsze maszyny. Boeing 787 Dreamliner, który w przyszłym roku zacznie latać w barwach LOT-u, będzie o 30 proc. cichszy od latającego na dalekich trasach boeinga 767 - przekonuje Radosław Żuk, szef działu marketingu w przedsiębiorstwie Porty Lotnicze. Według niego dzięki mniej hałaśliwym samolotom będzie można znacznie podnieść dobowy limit startów i lądowań, a to z kolei pozwoli zwiększać ruch na lotnisku jeszcze przez wiele lat.
Spore rezerwy na Okęciu potwierdzają słuszność niedawnej decyzji nowego ministra transportu Sławomira Nowaka, który przerwał przygotowania do budowy centralnego portu lotniczego między stolicą a Łodzią. Co ciekawe, jeszcze kilka miesięcy temu wysokiej rangi urzędnicy ministerstwa przekonywali, że wielki terminal w centrum Polski powinien działać już w 2020 r., a warszawskie lotnisko w tym samym czasie trzeba zamknąć.
Tymczasem już od przyszłego roku zacznie je wspomagać port w Modlinie przewidziany głównie dla tanich linii i połączeń czarterowych. Z tego powodu już w 2013 r. na Okęciu spodziewają się krótkotrwałego spadku liczby pasażerów. Nowe lotnisko pod Warszawą na początek będzie mogło obsłużyć 2 mln podróżnych. Po rozbudowie mogłoby ich jednak przyjąć dwa razy tyle. - Okęcie i Modlin mogą więc wystarczyć na wiele lat. Z czasem lotnisko w Warszawie może zyskać charakter "prestiżowo-biznesowo-administracyjny". Przez to, że jest otoczone zabudową, nie może rozwijać się w nieskończoność. Oprócz Modlina w odwodzie są jednak inne lotniska powojskowe - w Sochaczewie czy Mińsku Maz. - mówi poseł PSL Janusz Piechociński, zastępca szefa sejmowej komisji infrastruktury.
Według niego Porty Lotnicze powinny wreszcie dogadać z sąsiadami i zgodnie z założeniami strefy ograniczonego użytkowania wypłacić im odszkodowania albo przynajmniej wymienić okna w domach najbardziej narażonym na hałas. Rzecznik przedsiębiorstwa Przemysław Przybylski informuje, że trwa analiza wniosków w tej sprawie. Od wakacji wpłynęło ich ponad 100. Zapowiada, że pieniądze na zabezpieczenia przeciw hałasowi, np. na nowe okna, powinny być przyznawane w przyszłym roku. Wnioski o wykup nieruchomości ma zaś rozpatrywać sąd.