Przymusowe lądowanie nastąpiło z powodu awarii instalacji elektrycznej, wskutek czego przestały działać urządzenia radionawigacyjne. Lecąc z miejscowości Mirnyj do Moskwy na wysokości 10 tys. metrów, załoga nie była w stanie określić aktualnej pozycji maszyny ani doprowadzić jej do któregoś z najbliższych portów lotniczych. Bardzo mały zapas paliwa, zmusił kapitana do skierowania Tupolewa na pierwsze najbliższe lądowisko, jakie dostrzegł po zejściu poniżej pułapu chmur.
41-letni dowódca załogi Jewgienij Nowosiołow wylądował na liczącym 1200 metrów pasie startów i lądowań, choć normalnie Tu-154M ma wymagane 2200 metrów.
Lądowanie udało się za trzecim podejściem. Maszyna wyjechała 200 metrów poza lądowisko, ścinając niewielkie drzewka. Nikt spośród 72 pasażerów i 9 członków załogi nie odniósł obrażeń a samolot doznał tylko niewielkich uszkodzeń.
Nowosiołow za swój wyczyn został odznaczony przez prezydenta Rosji tytułem Bohatera Rosji.
Po dokładnych samolotu inżynierowie z Federalnej Agencji Transportu Lotniczego i fabryki w Samarze ocenili, że maszyna po niezbędnej naprawie będzie się nadawać do dalszych lotów.
Największym zmartwieniem pozostawała kwestia ponownego startu z krótkiego pasa w tajdze.
Zanim podjęto próbę wystartowania z Iżmy, wymieniono dwa silniki, podwozie i niektóre urządzenia pokładowe. Aby skrócić potrzebny rozbieg, obniżono masę samolotu. Przedłużono również o 200 metrów wymagany pas startów i lądowań.
Tupolewa poderwał w powietrze znany rosyjski pilot-oblatywacz Ruben Jesajan.
Nagranie wideo pokazuje start Tu-154 (RA-85684) z zaśnieżonego lotniska Izhma. Jak podały lokalne władze lotnicze, pusta i odciążona maszyna potrzebowała tylko 800 m pasa do startu.
Tupolew poleciał do Uchty z wysuniętym podwoziem. Zdecydowano, że tak będzie bezpieczniej, choć uszkodzone w czasie lądowania podwozie zostało wymienione.
Z Uchty maszyna uda się do Samary, gdzie w zakładach lotniczych Awiakor zostanie poddana przeglądowi. Na razie nie wiadomo, czy samolot wróci do eksploatacji.
na podstawie: PAP