Oczywiście nie należy się spodziewać, że jeszcze w tej dekadzie przesiądziemy się na „elektryczne awionetki". Z pewnością jednak producenci stawiają pierwsze kroki na długiej i wyboistej drodze skierowanej ku elektrycznemu lotnictwu.
Dla użytkowników GA, zwłaszcza tych, którzy latają głównie dla zabawy i przyjemności, elektryczne samoloty mogą być niezwykle atrakcyjne. Będą one łatwiejsze do utrzymania, ciche i bez wibracji, które towarzyszą silnikowi spalinowemu.
Czyste i nowocześnie wyglądające maszyny elektryczne, będą bardziej niezawodne, łatwiejsze w obsłudze, a przede wszystkim nieporównywalnie bardziej ekonomiczne i ekologiczne.
Oczywiście zawsze znajdą się malkontenci, twierdzący, że energia elektryczna „z gniazdka" też nie jest w pełni Eko, bo najczęściej pochodzi z elektrowni węglowych. Jednak w tym wypadku najbardziej wymowna jest wydajność - samolot Pipistel może przelecieć 100 mil na ekwiwalencie 1 galonu paliwa. Ciężko znaleźć inny środek lokomocji, który przetransportuje człowieka na taką odległość z wykorzystaniem mniejszej ilości energii, poza szybowcem i balonem oczywiście.
Rozważania o zasilaniu energią elektryczną zawsze w końcu zmierzają do chęci wykorzystywania energii słonecznej. Bo czemu nie zasilać samolotu zupełnie darmowym, paliwem? O tym, że jest to możliwe świadczy latający Solar Impulse, który ostatnio odwiedził targi w Paryżu. Ale nie ma co wyczekiwać tego typu maszyn na naszych lotniskach, bo ta technologia to „śpiew przyszłości". Konstrukcje takie posiadają zbyt wiele ograniczeń i są zbyt zależne od pogody, aby mogły wejść do użytkowania w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat.
Jest szansa, że segment małych, rekreacyjnych samolotów elektrycznych nie będzie blokowany przez światowe zmowy dostawców ropy. Konsumpcja paliwa w całym segmencie GA jest niewielka w porównaniu do biznes jetów i lotnictwa komercyjnego. Za to, nie ma co się spodziewać, żebyśmy w bliskiej przyszłości zobaczyli elektryczne samoloty zabierające na pokład kilkadziesiąt osób. Masowy transport lotniczy bazuje wyłącznie na tym, co od lat sprawdzone, gdyż względy bezpieczeństwa są w tym przypadku najważniejsze.
Zostaje nam zatem czekać, aż upowszechnią się elektryczne awionetki, którymi będziemy mogli bezgłośnie latać z przyzwoitą prędkością i sensownym zasięgiem. I może wreszcie, dzięki takim cichym maszynom, skończą się problemy wielu małych lotnisk i lądowisk, których sąsiedzi, jak Pawlak z „Samych Swoich" przepędzają hałasujące samoloty ze swojego nieba.
Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.