Dakota DC-3 startuje z Ketrzyna na przelot nad Giżyckiem
Konstrukcje prezentowanych samolotów, zarówno tych współczesnych jak i historycznych, pochodziły z całego świata. Klimat dawnych czasów przypominał widzom legendarny amerykański samolot transportowy DC-3 Dakota, posiadający bardzo charakterystyczne ubarwienie, a raczej jego brak. W tych maszynach kadłub i aluminiowe skrzydła polerowano, aż lśniły jak lustro.
Sikorsky S-38 – latająca łódź, należąca do Tom’a Schade, ląduje na jeziorze Niegocin
Większość zgromadzonych ludzi z dużym zainteresowaniem oglądała majestatyczny lot latającej dwusilnikowej amfibii Sikorsky S-38. Na świecie istnieją jedynie dwa latające egzemplarze tej popularnej w latach 20. i 30. XX wieku maszyny. Samolot nazwano „Osa’s Ark” na cześć słynnych podróżników, Martina i Osa Johnson, którzy jako pierwsi przelecieli nad górami Kilimandżaro i Kenią, a także odbyli podróż wzdłuż wybrzeży Afryki.
Malowanie maszyny w „zebrę” było bardzo charakterystyczne dla wspomnianych odkrywców. S-38 latał z powodzeniem dla Pan American Airways, US Army, aż z czasem zyskał uznanie wśród prywatnych właścicieli.
Długa na 12,27m maszyna może zabrać na pokład 2 pilotów oraz 10 pasażerów. Wyposażono ją w dwa gwiazdowe, 9-cylindrowe, chłodzone powietrzem silniki Pratt & Whitney R-1340 o mocy 400KM (298kw) każdy, umożliwiające osiągnięcie maksymalnej prędkości przelotowej rzędu 192 km/h. Zasięg S-38 to 1200 km, rozpiętość skrzydeł 21,85mm, masa własna 2727 kg, pułap 4878m.
Wśród wielu atrakcji nie mogło zabraknąć pokazów akrobatycznych. Występowali soliści jak i zespoły doświadczonych pilotów.
Śląska Grupa Akrobacyjna wykonała symulowaną walkę powietrzną
Śląska Grupa Akrobacyjna była godnie reprezentowana przez dwóch uzdolnionych, młodych pilotów Artura Kielaka – jednego z czołowych pilotów akrobacyjnych w Polsce oraz Łukasza Świderskiego. Wspomniani piloci wykonywali pokazy na samolotach Extra 330LC. Ich wyczynowe maszyny były najmocniejszymi akrobatycznymi samolotami na mazurskich pokazach.
Moc silników Extra 330LC wynosi 330KM, a prędkość maksymalna sięga 410 km/h. Pilot tym samolotem w ciągu niespełna jednej sekundy był w stanie zrobić beczkę. Piloci Kielak i Świderski wykonywali całe serie skomplikowanych figur akrobacyjnych, od beczek przez pętle, ranwersy (polega na wykonaniu obrotu wokół końcówki skrzydła w locie wznoszącym o 180°, z przejściem do lotu nurkowego i wyprowadzenie do lotu poziomego), zawroty bojowe, a na kontrolowanych korkociągach płaskich kończąc.
Na finał Śląska Grupa Akrobacyjna wykonała symulowaną walkę powietrzną, która przybliżyła zgromadzonym entuzjastom lotnictwa wyobrażenie o skomplikowanych manewrach jakie muszą wykonywać piloci podczas lotów bojowych. Rzadko się zdarza aby dwie identyczne maszyny walczyły na przeciw siebie, jednak po paru minutach powietrznych zmagań, jeden z pilotów uruchamiając smugacz i zwalając się na skrzydło oznajmił widowni, że został trafiony.
Oglądając pokazy w Giżycku nie można było odetchnąć nawet przez chwilę, gdy kończył się jeden pokaz, w pobliżu czekała już kolejna maszyna bądź zespół chcąc dać widowni kolejną dawkę lotniczych emocji.
W powietrzu oglądaliśmy Ireneusza Rozum. Latał on na Steen Skybolt 300, małym, zwinnym dwupłatowcu o niezwykłych właściwościach lotnych. Miłą niespodziankę sprawił Niemiec Uwe Zimmerman lecąc na Extra 200S, wyposażonym w słabszy silnik w porównaniu z Extra 300, który swym pokazem dostarczał równie emocjonujących wrażeń widowni, co piloci na mocniejszych maszynach.
Kolejną atrakcją dla publiczności była prezentacja zrzutu środka gaśniczego (wody) z samolotu Dromader. Oczywiście, co najbardziej atrakcyjne w tej giżyckiej scenerii, nie zabrakło startów i lądowań z tafli wody takich maszyn jak: Sikorsky S-38 , Cessna 172 wyposażona w pływaki oraz hydromotolotni i śmigłowca na pływakach.
Szkolno treningowy Jak 18 należący do Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie.
Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie było reprezentowane przez zachwycający samolot szkolno-treningowy Jakolew Jak-18. Zaprezentowany egzemplarz został wyprodukowany na Węgrzech w 1956 roku i po wylataniu 1555 godzin oraz dwóch remontach, w roku 1973 został przekazany do zbiorów Muzeum. Na mocy umowy z Muzeum, Fundacja "Polskie Orły" przeprowadziła gruntowny remont samolotu i jest on powtórnie zdolny do lotu.
W chwili obecnej jest to jedyny w Polsce latający egzemplarz tego płatowca. Poza nim, na świecie zdolnych do lotu jest jedynie kilka maszyn tego typu.
Niecodzienną atrakcją była też prezentacja historycznego samolotu RWD-5R. To zbudowany w latach 30. XX najmniejszy samolot jakim kiedykolwiek przeleciano przez Atlantyk. Tego śmiałego wyczynu dokonał w 1933 roku Stanisław Skarżyński. Prezentowany na Mazury Airshow 2011 samolot jest jedynym latającym egzemplarzem na świecie.
Druga część pokazów rozpoczęła się głośnym wejściem Biało-Czerwonych Iskier prowadzonych przez najlepszych pilotów wojskowych przedstawiających swój najnowszy program.
W show brała też udział polska 3AT3 Formation Flying Team. 3AT3 latała na trzech samolotach AT-3 do których okazjonalnie dołączył jeden AT-4. Pomimo ograniczeń jakie nakładają na pilotów możliwości ich maszyn ich pokaz był emocjonujący i pełen wdzięku.
Wiele niezwykłych emocji przy akompaniamencie poruszającej muzyki dostarczył pokaz czeskiej grupy akrobacyjnej The Flying Buls, prowadzonej przez liderkę Radkę Machową.
Zarówno pierwszego dnia imprezy jak i drugiego licznie zebrana publiczność podziwiała pokazy z brzegu jeziora Niegocin, który stanowił swoistą arenę podniebnych zmagań.
RWD-5R i Jak 18 przygotowują się do startu z lotniska Kętrzyn Wilamowo
Wystawę statyczną zgromadzono na pobliskim lotnisku Kętrzyn-Wilamowo gdzie można było z bliska obejrzeć niezwykłe maszyny biorące udział w pokazach, porozmawiać z pilotami i wysłuchać historii lotniczych oraz poznać szczegóły techniczne samolotów. Część z odwiedzających osób lotnisko wzięła udział w lotach widokowych nad piękną mazurską krainą.
Od strony technicznej pieczę nad wszystkimi operacjami lotniczymi sprawował kierownik pokazów lotniczych, Dariusz Moćko. Świetnie przygotowani komentatorzy na bieżąco opisywali publiczności każdą pojawiającą się na niebie maszynę oraz wykonywany manewr.
Za bezpieczeństwo podczas pokazów odpowiadały Straż pożarna, WOPR i Policja. Służby mundurowe pilnowały strefy nad którą piloci wykonywali podniebne ewolucje.
Mazury Airshow nie mogła by się odbyć gdyby nie ogromne zaangażowanie i wkład prezesa aeroklubu Krainy Jezior - Stanisława Tołwińskiego – który zorganizował przepiękne pokazy dla całej zebranej publiczności nad jeziorem Niegocin.
Nie można zapominać o licznie zgromadzonych amatorach fotografi oraz spotersach, którzy wyczekiwali odpowiedniego momentu na stworzenie fotograficznego arcydzieła.
Będziemy wyczekiwać kolejnych mazurskich pokazów lotniczych.
Mamy nadzieję, że w przyszłym roku organizatorzy skorzystają z naszego patronatu medialnego i będziemy mogli wszystkim naszym czytelnikom już dużo wcześniej udostępniać informacje o planowanej giżyckiej imprezie.
Zdjęcia:
Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
i
Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.